photoexpress.com |
Do tej pory bowiem zrobił tak trzykrotnie. Miał nawet przydomek- "Człowiek, który oszukał śmierć".
Pierwszy raz Musyoka "umarł" i powrócił do życia, gdy miał 3 lata. Długo chorował, aż w końcu "umarł". Zrozpaczeni rodzice urządzili pogrzeb. Podczas pogrzebu nagle zapłakał i dzięki temu uniknął pochowania żywcem.
Kolejne "zmartwychwstanie" miało miejsce kilkanaście lat później, Kenijczyk miał 22 lata. Podczas polowania Mututa zniknął. Sześć dni później znaleziono pozbawione życia ciało pasterza w buszu. Przygotowano kolejny pogrzeb, jednak podczas opuszczania trumny do grobu wieko odchyliło się i wstrząśnięci żałobnicy ujrzeli Mututę, jak wraca do życia!
Trzecią śmierć przeżył w wieku 48 lat. "Umarł" po krótkiej chorobie,śmierć została stwierdzona przez lekarza. Jednak nikt w to nie uwierzył. Wszyscy czekali, aż nieboszczyk ożyje, ciało pozostawało w domu. I tak się stało. Po 24 godzinach zwłoki ożyły. Mututa wstał i zażądał szklanki wody.
Czwartego razu już niestety nie było. Pomimo siedmiodniowego oczekiwania nic się nie wydarzyło. Tym razem Mututa odszedł na zawsze. Stało się dokładnie to co powiedział przed śmiercią:
- Czwartego razu nie będzie. Do tej pory moja dusza opuszczała mnie i unosiła się do nieba, gdzie aniołowie tłumaczyli mi, że zaszła pomyłka i muszę wracać. Teraz już nie wrócę - tak mówił przed śmiercią 70-letni pasterz.
Pomyłki, jak przepowiedział, nie było i pogrzeb tym razem przebiegł bez zakłóceń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz