PD |
"Nie byłem w stanie się poruszyć. Patrzyłem tylko z przerażeniem na wytaczające się z ciemności ogromne cielsko. Gdyby nie kolega, który głośno krzyknął moje imię zaniepokojony brakiem reakcji na wcześniej zadawane pytania o to co się dzieje, z pewnością zostałbym zaatakowany" - wyznaje posterunkowy Marian W. z Włodawskiej Komendy Policji.
"Nie chcę się nawet zastanawiać, jak mogło się to dla mnie skończyć" - po chwili dodaje mężczyzna.
Policjanci natychmiast zaalarmowali inne patrole, a tamci oficera dyżurnego Komendy we Włodawie. Po 20 minutach wszystkie służby były już w stanie gotowości włącznie ze Strażą Obrony Zwierząt i okręgowym weterynarzem.
Bestii nie udała się daleko umknąć, bo jedynie do swojego legowiska na moczarach. Potworem okazał się prawie 3 -metrowy aligator amerykański, a właściwie samica ważąca około 240 kg. Krokodyl został złapany i przewieziony do jednego z ogrodów zoologicznych w Polsce.
W kryjówce gada znaleziono szczątki zwierząt, nie stwierdzono śladów ludzkich szczątków. Wody i okolice jeziora zostały dokładnie przeszukane, ale to nie uspokaja wczasowiczów. Niektórzy nawet wprost zadają pytanie, czy "postrach jeziora" nie pozostawiła po sobie małych aligatorków, które wkrótce dorosną i wtedy koszmar może się powtórzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz