PD |
- Wspaniały człowiek - mówi dyrektor elektrowni Jean Le Beco - Lubiany przez wszystkich, doskonały fachowiec. Zawsze można było na nim polegać.
Mężczyzna miał swoją pasję - uwielbiał mleczne, jogurtowe desery, które zawsze spożywał w czasie przerwy w pracy.
- Louis to był smakosz - uśmiecha się smutno Marc Cleure, kolega pana Louisa - Uwielbiał wszystko, co waniliowe i czekoladowe.
Nic nie zapowiadało mającej nadejść tragedii. Pan Louis jak zwykle przyszedł do pracy, sprawdził wszystkie systemy, a po kilku godzinach pracy zrobił sobie przerwę.
- Przypomniało mu się, że dwa dni temu zostawił w pracy przez roztargnienie deser czekoladowy, który uwielbiał - mówi Marc Cleure - Mówiłem mu, żeby go nie jadł, ale Louis to był taki łakomczuch. Śmiał się i w końcu... zjadł. Mówił tylko, że zrobiły się w nim jakieś grudki.
Kilkanaście minut potem nastąpiło coś niesamowitego.
- Louis rzucił się na ziemie, głośno krzycząc i trzymając się za brzuch - opowiada Marc Cleure - Kilka minut później już nie żył!
Na przyjazd pogotowia było już za późno.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyna śmierci były bifidobakterie i bakterie L-casei, stanowiące skład każdego jogurtu!
- Deser pana Louisa był wystawiony na promieniowanie radioaktywne przez kilkadziesiąt godzin - mówi dr Joanna Marielle z pobliskiej kliniki – Promieniowanie, nie stanowiące żadnego zagrożenia dla człowieka, czy zwierzęcia, ale powodujące straszliwą mutację zawartych w jogurcie bakterii. Te powiększyły się 10000 razy i poczęły żerować na wnętrznościach pana Louisa. To spowodowało natychmiastowy zgon.
Łączymy się w bólu z rodziną pana Louisa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz